Aktualności Aktualności

Powrót

Żarłoczna „Pani Modliszka”

Żarłoczna „Pani Modliszka”

Modliszka zwyczajna (Mantis religiosa) jest gatunkiem objętym ścisłą ochroną gatunkową, który upodobał sobie tereny Roztocza i Puszczy Solskiej. Jest  charakterystycznym owadem o dość znacznych rozmiarach. Samce mają zazwyczaj 40 - 60 mm długości a samice są nieco większe i osiągają średnio 50 - 75 mm.  Przednie kończyny modliszki przekształcone są w narządy chwytne, które są tak silne, że umożliwiają unieruchomienie nawet tak dużych owadów jak koniki polne. Złapana w sidła ofiara nie ma szans na ucieczkę i  jest zjadana żywcem. Sama nazwa gatunku „Modliszka” wzięła się  od pozy jaką przyjmuje owad. Podczas spoczynku przednie kończyny owada układają się w sposób przypominający ułożenie ludzkich rąk podczas modlitwy. Interesujące są również przyzwyczajenia żywieniowe tego gatunku dlatego, że poza uprawianiem normalnych łowów na inne owady, występują u niej przypadki kanibalizmu czyli zjadania osobników swego gatunku. Dzieje się tak dosyć często podczas kopulacji, kiedy to samica odgryza głowę swojemu partnerowi ( jako nieliczny gatunek owadów potrafi kręcić głową bez poruszania resztą ciała) po czym go zjada. Samica składa 100-200 jaj w charakterystycznym dla siebie kokonie, który przytwierdza do łodyg roślin. Dymorfizm płciowy modliszki jest mało zaznaczony i przejawia się głównie w rozmiarach. Ponadto u  samic podczas rozwoju jajeczek pęcznieje odwłok (cecha ta widoczna jest najczęściej we wrześniu).

Modliszka zwyczajna najchętniej zasiedla tereny odsłonięte, skraje dróg, śródleśne łąki i wrzosowiska. Najłatwiej można ją zaobserwować od sierpnia do października podczas pogodnych dni w godzinach  popołudniowych, kiedy wygrzewa się na słońcu. Do niedawna gatunek charakterystyczny dla południa Polski. Obecnie spotykany również w innych częściach kraju. Od kilku lat na terenie Nadleśnictwa Narol zauważa się  wzrost populacji tego gatunku do tego stopnia że spotykana bywa również przy drogach asfaltowych i na terenach mieszkalnych.

Tekst i zdjęcia: Marceli Kot